Domyślam się, że takie podejście może wydawać się sprzeczne z popularnie proponowanymi strategiami. Mianowicie, osoby, które mają problemy z jedzeniem pod wpływem emocji, pewnie nie raz słyszały porady, mówiące, że kiedy im źle, powinny poćwiczyć, porozmawiać z kimś albo wziąć kąpiel, a więc znaleźć sposoby na relaks, które zastąpią jedzenie. Być może więc zastanawiasz się, jak ma się do tego nauka akceptowania negatywnych emocji, którą proponuje się w ACT? Otóż jedno drugiego nie wyklucza. W ACT nie zachęca się, aby odpuścić w kwestii zaspokajania własnych potrzeb, ale do tego, by uczyć się akceptować dyskomfort, kiedy z różnych powodów te potrzeby nie są jednak zaspokojone. Jeśli więc czujecie się zmęczeni to odpocznijcie, a jak potrzebujecie pocieszenia, to porozmawiajcie z kimś bliskim albo zróbcie dla siebie coś miłego, ale nie wychodźcie z założenia, że negatywny stan emocjonalny nie może się pojawić i że natychmiast trzeba go usuwać. Taki brak tolerancji dla jakiegokolwiek dyskomfortu sprawia, że wybieramy zwykle te najszybsze sposoby zagłuszania emocji, a do takich należy jedzenie. W efekcie niestety często spacer do lodówki zdąży się odbyć, zanim naleje się woda do wanny, w której planujemy relaksującą kąpiel. Innymi słowy w radzeniu sobie ze stresem należy działać dwutorowo – nie tylko szukać przyjemności, które zastąpią jedzenie w czasie napięcia, ale także uczyć się akceptacji różnych stanów emocjonalnych. Kiedy wiemy, że emocje są czymś, co przychodzi i odchodzi, to w chwili napięcia możemy po prostu je zauważyć, pozwolić im pobyć i odpłynąć. Oduczamy się natychmiastowego reagowania na nie… Wiemy, że kiedy się pojawią nawet w najmniej nieoczekiwanej sytuacji, to wcale nie musimy od razu iść się kąpać😊, ani spacerować 😊, ani jeść 😊, możemy z nimi pobyć i nie pozwolić nami zawładnąć, nawet, kiedy żadna z innych metod relaksacji nie jest możliwa do wykonania ani wskazana.