Dietetycy, lekarze, trenerzy aktywności fizycznej i inni specjaliści zajmujący się zdrowiem zwykle zaczynają swoją przygodę z psychodietetyką, kiedy uświadamiają sobie, że wiedza na temat odżywiania i zdrowia — nawet na najwyższym poziomie zaawansowania — nie jest wystarczająca do tego, żeby pomagać pacjentom w rozwiązywaniu ich problemów zdrowotnych. Pięknie ostatnio ujęła to jedna z naszych kursantek, mówiąc:
„Podczas studiów z dietetyki moim największym wyzwaniem było nauczyć się, jak ułożyć najlepszy jadłospis. Po studiach wyzwaniem jest to, co zrobić, żeby pacjenci stosowali ten jadłospis, albo wprowadzali jakiekolwiek zmiany w swoim odżywianiu na dłużej”.
Można powiedzieć, że studia z dietetyki skupiają się głównie na tym, jak powinna wyglądać dieta pacjenta, ale nie na tym, jak pomagać pacjentowi tę dietę wprowadzić i utrzymać. Podobnie medycyna skupia się głównie na planowaniu terapii i formułowaniu zaleceń, które pomogą pacjentowi zachować zdrowie lub je odzyskać, natomiast powszechnym problemem jest to, że pacjenci nie stosują się do zaleceń lekarskich. Przychodzi więc zwykle taki moment w życiu studentów i absolwentów kierunków medycznych, kiedy uświadamiają oni sobie, że aby skutecznie pomagać pacjentom, muszą poznać psychologiczny kontekst zachowań zdrowotnych. Często słyszę wtedy od nich:
„Ja się staram, rozpisuję krok po kroku, co pacjent ma robić, ale on po prostu tego nie robi. Niby w gabinecie jest chętny do działania, ale potem inne życiowe sprawy wygrywają. Jak zmotywować ludzi do zdrowego stylu życia? Jak pomagać im uporać się z jedzeniem pod wpływem emocji? Jak pozwolić im przetrwać kryzys?”.
Zrozumienie tego, że bez psychologii nie da się efektywnie pomagać ludziom w zmianie stylu życia, to pierwszy krok, żeby zmodyfikować swoje podejście i styl pracy. Im szybciej do specjalisty dotrze ta informacja, tym szybciej ma szansę odejść od biomedycznego podejścia do zdrowia, które jest przestarzałe i nieskuteczne, na rzecz podejścia nowoczesnego i skuteczniejszego, czyli holistycznego.