Sporo mówi się o tym, że programy prewencyjne skierowane do dzieci nie przynoszą odpowiednich rezultatów. Wśród rodziców krążą opowieści o zdechłych marchewkach dowożonych do szkoły, które straszą dzieci, zamiast zachęcać je do jedzenia warzyw. Także prowadzone badania wykazały, że w programach profilaktyki otyłości w Polsce nie stosuje się odpowiednich, psychologicznych metod oddziaływania (Januszewicz i Łuszczyńska, 2011). Czy należy jednak wysnuwać na tej podstawie wniosek o tym, że nie warto takich programów realizować? Moim zdaniem, absolutnie nie! Programy są ważne i potrzebne, trzeba je tylko odpowiednio projektować.
Co należałoby poprawić? Badania naukowe dają w tym zakresie konkretne wskazówki (Safron, Cislak, Gaspar i Luszczynska, 2011). Na przykład z przeglądu badań realizowanych na świecie wiadomo, że skuteczne programy prozdrowotne to takie, które trwają minimum trzy miesiące, ale największą skutecznością cieszą się te trwające ponad dwa lata. Ponadto takie programy powinny dotyczyć nie tylko diety, ale też zwiększania poziomu aktywności fizycznej dzieci i zmniejszenia czasu spędzanego na siedząco. Wiadomo też, że programy prewencji otyłości są bardziej efektywne, jeśli prowadzi się je wśród dzieci, a nie dopiero wśród nastolatków i kiedy angażuje się w nie również rodziców. No i pozostaje kwestia wykorzystywania w nich psychologicznych technik oddziaływania (Januszewicz i Łuszczyńska, 2011). W projektowaniu takich programów powinni uczestniczyć psychologowie! Pewnie zgodzicie się ze mną, że w działaniach profilaktycznych uwaga skupiona jest głównie na edukacji, powtarzaniu dzieciom, że powinny jeść zdrowo i na czym polega zdrowa dieta. A czy ktoś z Was widział jakiś duży program profilaktyczny, który uczyłby dzieci radzenia sobie ze stresem bez podjadania? Albo stosowania strategii radzenia sobie z pokusami żywieniowymi? Albo asertywnego odmawiania w sytuacji namawia na niezdrowe jedzenie? Ja nie znam takich programów, które zajmowałyby się takimi aspektami (pomijam tu komercyjne inicjatywy realizowane najczęściej na małą skalę). To trzeba zmienić!