Aglikony powstają przez odcięcie reszty cukrowej przez bardzo specyficzny enzym: beta-glukozydazę, której sam człowiek nie wytwarza.
Ale enzym ten produkują niektóre bakterie. Czyli w produktach sojowych fermentowanych (miso, tempeh, natto, kuros, sos sojowy) może być więcej aglikonów. Może się także zdarzyć, że jeśli ktoś ma specyficzną florę bakteryjną w jelicie, to po zjedzeniu produktów sojowych jego bakterie mogą w niewielkich ilościach zhydrolizować to wiązanie i uwolnić aktywny metabolit. Co ważne – nie wszyscy ludzie mają taką florę jelitową i nie wszyscy będą produkować aglikony po zjedzeniu soi. Nauka jeszcze nie potrafi tego przewidzieć. Można jedynie zrobić eksperyment: podać danej osobie posiłek sojowy i mierzyć ilość pojawiających się aglikonów we krwi. Szacuje się, że tylko 25-30% populacji dorosłych żyjących w krajach Zachodu może wytwarzać aglikony w porównaniu do 50-60% dorosłych Azjatów. Według mnie jest to jeszcze mniej, ponieważ standardowe żywienie w krajach zachodnich jest bardzo szkodliwe dla flory bakteryjnej, niestety.
W tabletkach dla kobiet po menopauzie (HRT) są już wyizolowane aglikony, wytworzone przez dodanie enzymu beta-glukozydazy, wyprodukowanego przez bakterie (dokładnie tak, jak dodawanie do sera podpuszczki mikrobiologicznej). Efekt mimikujący estrogeny ma głównie daidzeina, która jest metabolizowana u człowieka do tzw. S-equolu.
Inna rzecz, że zawartość izoflawonów różni się w różnych gatunkach soi, a gatunki uprawiane masowo (szybkie i intensywne uprawy) raczej są ubogie w te związki.